Mniej lotniczo ale też w chmurach.
Jak co roku razem z Asią wyjeżdżamy w góry. Tym razem w planach był słowacki szczyt Krywań - 2494 m.
Dwa dni wcześniej by rozgrzać mięśnie i płuca zaliczyliśmy Czerwone Wierchy - to wyprawa prawie 8 godzinna. Trasa biegnie szczytami od Kasprowego Wierchu 1987m przez Goryczkową Czubę 1913m, Kopę Kondracką 2005m i dalej - Małołączniak 2096m, Krzesanica 2122m i Ciemniak 2096m.
Drugiego dnia byliśmy na Rusinowej Polanie gdzie prosto z bacówki jedliśmy najlepsze jak dotąd Oscypki i piliśmy zimny " kefir" z koziego mleka - rewelacja.
Trzeci dzień - pobudka 3 rano i wyjazd na Słowację. 5:30 ruszyliśmy na Krywań 2494 m. Trasę można trochę porównać jak na nasze Rysu ale ostatnie 200m dało nam niezły wycisk. Pod koniec tak naprawdę szlaku już nie ma i zostaje prawdziwa wspinaczka. Góra najtrudniejsza na jakiej do tej pory byliśmy.
Ale widoki z Krywania warte były tego wysiłku. Do Zakopanego wróciliśmy po 16.