---

Rzeczywiście pod koniec było grubo- mój huricane odleciał w końcu do krainy wiecznych łowów - ostatni pakiet, ostatni atak i wjazd w glebę - jeszcze mi się tak nigdy ośka w silniku nie wygła!




A co do Piotrka to historia jak z serialu "dr Hause"!- destylat z dnia poprzedniego przestal działać, chwila nieuwagi i Piotrkowi śmigiełko rączkę pocięło -to chyba za karę, że tak narzekał na te sztywne APC:P


A oto wyniki walk:


Jak widać pogoda ma znaczenie - naliczyłem 15(!!!) w czterech kolejkach. Chłopaki latali ostro, cięli krótko (przy ogonie, czasem nawet z kawałkiem ogona np. ja Piotrkowi:D). Nie wiem na ile te moje zapiski są wiarygodne - koniecznie trzeba będzie ustalić jakąś osobę, która na bierząco zapisywałaby zestrzelenia, bo potem to ciężko jest dojść kto i kogo przyciął. No i tak jak pisaliśmy wcześniej - każdy musi mieć inny kolor taśmy i taśmę trzeba będzie koniecznie zaznaczyć na końcu - ja w pierwszej kolejce miałem takie cięcie, że ciężko wyczuć czy coś tam odpadło czy nie - zwłaszcza, że w powietrzu było aż gęsto od babiego lata (tego cięcia sobie nie doliczyłem oczywiście :-)
Myślę, że możemy uznać ustawkę z udaną, szkoda, że dobrych zdjęć nikt nie zrobił, bo pogoda sprzyjała...
Do następnej bitwy!